POZNAJEMY INNE KULTURY
1„Co zniknęło” ‒ Poproś, aby dziecko przyjrzało się wybranemu miejscu w domu, np. przedmiotom ustawionym na półce, i zapamiętało je. Poproś, aby się odwróciło, a w tym czasie zmień ułożenie elementów, dodaj lub schowaj wybrany przedmiot. Zachęć dziecko do odgadnięcia, co się zmieniło.
Zabawa rozwija spostrzegawczość i pamięć, dzięki czemu przygotowuje dziecko do nauki rozpoznawania liter i cyfr. Stosowanie określeń nad, pod, obok, za, przed, z lewej strony, z prawej strony (w wypadku starszych dzieci) rozwija orientację w przestrzeni i kształtuje umiejętności matematyczne.
2.Zabawa gimnastyczna dla smyka
https://www.youtube.com/watch?v=s5tfdkc6tb4
3.Przeczytajcie opowiadania M. Strękowskiej-Zaremby „Karim”.
– Karim jest super! – Olek, usadowiony przy rodzinnym stole, opowiadał wujkowi Jackowi wrażenia z przedszkola. – Dzięki niemu wygraliśmy konkurs na album o Warszawie. Pokazaliśmy album tacie Marty, żeby już więcej nie mówił, że Karima trzeba przenieść do młodszej grupy, bo w zerówce nie da sobie rady i będzie nam tylko przeszkadzał w nauce.
– I co, zmienił zdanie o Karimie? – spytała mama.
– Chyba tak, bo nawet mu pogratulował.
– Karim? To ten Arab, który ostatnio doszedł do waszej grupy? – upewnił się wujek.
– On nie nazywa się Arab, tylko Karim Hassan. Jego rodzice są lekarzami. Pochodzą z Egiptu i pracują w Polsce. Zostali tu po studiach medycznych. Nikt nie rysuje tak jak on – podkreślił Olek.
– Mówiłeś, że Karim nic nie umie. Stoi pod ścianą i milczy – przypomniał tata.
– Stał, bo wstydził się odezwać, ale już nie stoi.
Mama Olka położyła na stole gorące danie.
– Częstujcie się, póki ciepłe – zachęcała.
Wujek nachylił się nad półmiskiem.
– Co to takiego? Tak dziwnie pachnie.
– Kofta – arabskie kotleciki z baraniny – wyjaśniła mama.
– Arabskie... to ja dziękuję. Wystarczą mi słodycze – wujek sięgnął do talerza z ciastkami. – Kolega mówił, że te arabskie potrawy to nie dla ludzi – stwierdził.
Olek podniósł na wujka zdziwiony wzrok.
– Mówisz jak mama Franka. Zabroniła mu spróbować ciastek, które mama Karima upiekła dla naszej klasy.
– Ma rację. Ja bym nie tknął tych arabskich wynalazków – powiedział wujek z przekonaniem.
Olek uważał, że ciastka Karima to po prostu pycha. Zanim jednak on i jego grupa przekonali się, jak smakują, dzieci obserwowały nowego kolegę trochę nieufnie. Miał czarne włosy, czarne oczy i śniadą cerę, poza tym niczym się nie wyróżniał, ale gdy się odezwał, wywołał burzę śmiechu. Zamiast „dzień dobry” powiedział „dzobi”, a zamiast „cześć” – „ehsz”. Potem stanął pod ścianą i wcale się nie odzywał. Ściskał pod pachą misia z urwanym uchem i za nic nie chciał się z nim rozstać. Grupa uznała, że jest dziwny. W sali było tyle nowych zabawek, a on wolał starego misia. Dopiero kilka dni później, kiedy dzieci zajęły się rysowaniem, Karim odłożył misia i wziął kredki do ręki. Raz-dwa i wyczarował na kartce wyścigowe
się rysowaniem, Karim odłożył misia i wziął kredki do ręki. Raz-dwa i wyczarował na kartce wyścigowe auto.
– Ładne. Narysujesz mi pociąg? – spytał Olek.
Karim uśmiechnął się i raz-dwa-trzy pociąg pędził po torach.
– Brawo! – pochwaliła go pani.
Do Karima ustawiła się kolejka dzieciaków, a on rysował im samochody, pociągi, samoloty i nawet psy i koty. Potem była zabawa w pociąg i nikogo już nie śmieszyło, że nowy kolega nie mówi poprawnie po polsku. Zresztą, żeby bawić się w pociąg, wystarczy powtarzać: tu-tu, tu-tu, tu-tu. Karim „tututał” tak samo jak wszyscy. Jego miś też się przydał, bo kiedy pociąg się wykoleił, miś odegrał rolę rannego pasażera. Gdy po paru dniach Karim zachorował, wszyscy w grupie okropnie się martwili. Niecierpliwie czekali, aż wróci, żeby razem z nim tworzyć album o Warszawie. To właśnie po powrocie z choroby przyniósł ciastka, których Franek nie chciał skosztować.
– Gdyby mama Franka ich spróbowała, na pewno zmieniłaby zdanie. Są pyszne, prawda, wujku? – zapytał chytrze Olek.
Wujek przełknął ciastko, odchrząknął i zrobił niezbyt mądrą minę. – To te? – spytał, wskazując talerz z ciastkami, który prawie już opróżnił.
Olek uśmiechnął się od ucha do ucha. – Dostałem je od Karima dla Ady. Masz szczęście, że nie zdążyła wszystkich zjeść.
Wujek Jacek zaśmiał się w głos. – Zawstydziłeś mnie, mądralo. Są przepyszne. Chyba spróbuję też kotlecików bo jak widzę, zaraz się skończą. Tylko nie mówcie cioci, że zjadłem tyle słodyczy.
Rodzina obiecała zachować tajemnicę. Olek z radością przyglądał się, jak wujek pałaszuje „arabskie wynalazki”. Mamę Franka też uda się przekonać. Przecież to, co obce i nieznane, nie musi być gorsze. Grupa wymyśliła Dzień Kuchni Arabskiej w przedszkolu. Wszyscy rodzice dostaną zaproszenia ozdobione przez Karima. Pani już się zgodziła.
- Porozmawiajcie na temat opowiadania. Wyjaśnienie dziecku pojęcia
Jeżeli masz ochotę obejrzyj bajkę arabską o Aladynie
https://www.youtube.com/watch?v=E4hwOd8cm6I
lub bajkę O czterdziestu rozbujnikach
https://www.youtube.com/watch?v=ky7nm6K0Ghg